Strażnik - Paulina Hendel

Paulina Hendel obudziła we mnie zainteresowanie mitologią słowiańską. Dzięki serii Żniwiarz poznałam demony, które kiedyś były obiektem wierzeń między innymi na obszarach naszego kraju. Gdy dostałam propozycję odnośnie innego cyklu książek tej autorki, utrzymanego w podobnym klimacie, bez wahania się zgodziłam.

Podczas szkolnej wycieczki do Paryża Hubert staje się świadkiem i ofiarą eksplozji Luwru, podczas której traci przytomność. Budzi się w zrujnowanym domu, w którym czuć zapach stęchlizny i rozkładu. Od mężczyzny, który go znalazł dowiaduje się jeszcze bardziej szokujących rzeczy. Okazuje się, że zamiast we Francji, znajduje się w małej wiosce w Polsce na Pomorzu, a ostatnie wydarzenie, które pamięta miało miejsce siedem lat wcześniej. Chłopak jest zdezorientowany, nie ma pojęcia o tym co się dzieje na świecie, ani o tym, co się działo z nim samym w ciągu ostatnich kilku lat. Gdy wyrusza na poszukiwanie rodziców trafia do osady, w której mimo pewnych obiekcji mieszkańców, ostatecznie uzyskuje zgodę na zamieszkanie. W niej uczy się jak funkcjonować w nowej rzeczywistości i poznaje demony, w których istnienie nie wierzył.


Jeśli ktoś śledzi mnie na bieżąco na bookstagramie, lub czytał moje recenzje na temat innych powieści Pauliny Hendel, to wie, że należą do moich ulubionych. Nic dziwnego, że postanowiłam sięgnąć również po inną serię autorki, opierającej się na mitologii słowiańskiej. Liczyłam, że
Strażnik okaże się równie dobrą książką, co Żniwiarz. Niestety lekko się zawiodłam. Powieść bardzo dobrze się czyta, ale w trakcie lektury ciągle odczuwałam niedosyt. Zabrakło mi tego nieco mrocznego klimatu związanego z demonami, którym charakteryzował się Żniwiarz. Mimo że tutaj też się pojawiają, nie są głównym wątkiem historii, jak się spodziewałam. Strażnik jest raczej postapokaliptyczną obyczajówką niż książką fantastyczną. Autorka skupia się na ukazaniu realiów, w jakich przyszło żyć ludziom po impulsie elektromagnetycznym. W swojej wizji przyszłości Paulina Hendel mnie pozytywnie zaskoczyła, ponieważ wykreowała ją zupełnie inaczej, niż zazwyczaj jest przedstawiana w książkach tego gatunku. Powieści te kojarzą się głównie z czasami pełnymi nowinek technologicznych, sztucznej inteligencji i przeróżnymi podziałami świata. Tymczasem u Pauliny Hendel zdarzenia z przyszłości są powrotem do przeszłości. Ludzie tracą większość swoich wynalazków, cofając się do czasów bez prądu, technologii. Bardzo spodobało mi się inne podejście autorki do moim zdaniem dość popularnego motywu w literaturze, co zasługuje na pochwałę. Z pełnym przekonaniem do listy zalet wliczam także pióro autorki, dzięki któremu lektura jest przyjemnością samą w sobie.
W historii pojawia się wiele postaci, ale skupię się na głównym bohaterze, czyli Hubercie. Jest on moim zdaniem nieco irytujący i bywa egoistyczny, jednak te cechy dodają mu naturalności. Według mnie jego przeżycia, są wystarczającym usprawiedliwieniem dla jego charakteru, co nie zmienia faktu, że czasami mógłby pomyśleć. Podczas czytania miałam wrażenie, że chłopak wciąż jest nastolatkiem, zabrakło mi chociaż odrobiny dojrzałości. Nie wiem czy był to celowy zabieg pisarki. Wolałabym by Hubert miał mentalność dwudziestokilkuletniego mężczyzny niż nastolatka, którym już nie był. Zaniżanie wieku uważam za jedyny minus autorki w kreacji bohaterów i poza tym nie mam do czego się przyczepić w tej kwestii.
Mimo swoich wad, powieść broni się oryginalnością i myślę, że warto ją przeczytać. Nie wywołuje ogromnego zachwytu czy szoku, ale jest fajna sama w sobie, jako lektura być może nawet na jeden wieczór.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o okładce, która jest przecudowna. Gdy przyszła do mnie paczka z tą książką po rozpakowaniu jej byłam pełna zachwytu i oglądałam ją kilkakrotnie ze wszystkich stron. We need ya stanęło na wysokości zadania pod względem wydania i za to ich uwielbiam.

★★★★★★✰✰

Książkę  mogłam przeczytać dzięki uprzejmości  we need ya ♡


Komentarze

  1. Szczerze mówiąc nie ciągnie mnie do innych powieści autorki poza Żniwiarzem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na jakiś czas zrezygnowałam ze współprac książkowych i w końcu będę miała czas na przeczytanie serii słowiańskiej tej autorki. A potem może sięgnę po tę książkę, bo też zapowiada się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już w pierwszym wydaniu (Naszej Księgarni) i seria bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty